Sposób na nudę? Kreatywne zestawy Strigo – idealna rozrywka dla dzieciaków na deszczowe dni!

Sposób na nudę? Kreatywne zestawy Strigo – idealna rozrywka dla dzieciaków na deszczowe dni!

 


Wakacje to czas, na który czekają wszystkie dzieci – chwile beztroski, zabawy, odpoczynku i nowych, wspaniałych przygód. W planach często pojawiają się wyjazdy, zabawy na świeżym powietrzu czy całe dnie spędzone na placach zabaw. Ale co zrobić, gdy pogoda postanowi pokrzyżować nam plany, a za oknem pojawia się deszcz? Znam to doskonale z własnego doświadczenia - dzieci zaczynają się nudzić, wymyślają głupie rzeczy, rozrabiają z nudów, a rodzice zastanawiają się, jak w wartościowy sposób zorganizować im czas.


Odpowiedzią są zestawy kreatywne Strigo – pomysłowe, angażujące i dostosowane do różnych zainteresowań dzieci. Zamieniają one nudny, pochmurny dzień w fascynującą przygodę. To nie tylko świetna zabawa, ale także doskonały sposób na rozwijanie zdolności manualnych, kreatywnego myślenia i budowanie pewności siebie poprzez działanie twórcze.

Dzisiaj przedstawię Wam. 4 bardzo fajne propozycje od Strigo, które sprawią, że nawet najbardziej deszczowy dzień stanie się pełen kolorów i uśmiechu.


🌿 Strigo "Stwórz swoje Terrarium" – magiczny świat przyrody w zasięgu ręki




Ten zestaw to prawdziwa gratka dla młodych odkrywców i miłośników przyrody (mój syn zdecydowanie do nich należy). Pozwala on dzieciom stworzyć własne, niepowtarzalne miniaturowe terrarium, które upiększy każdy pokój i stanie się jego wyjątkową ozdobą. 


W zestawie znajdują się różnorodne elementy, takie jak:


- masa plastyczna,

- foremki do tworzenia roślinnych elementów,

- świecący proszek dodający magii,

- plastikowe oczka i farbki do dekorowania,

-szkło powiększające,

- atlas insektów,

- plastikowe terrarium.


To świetna okazja do nauki poprzez zabawę – dzieci poznają świat owadów, uczą się łączenia kolorów, rozwijają zmysł dotyku i wzroku. Każda kompozycja jest unikalna i pokazuje, jak różnorodna i piękna może być natura. Idealny wybór na deszczowe popołudnie! U nas to był strzał w 10! Syn był przeszczęśliwy podczas takiej zabawy.


🧼 Strigo "Stwórz swoje mydełko – Serce czerwone" – czyli pachnąca zabawa




Tworzenie własnych kosmetyków? Dla dzieci (nie tylko dziewczynek) to fascynujące doświadczenie, które łączy naukę, eksperymentowanie i świetną zabawę. Zestaw do robienia mydełka w kształcie serca zachwyca nie tylko formą, ale też kolorem i zapachem! To doskonały sposób na:

-rozwijanie wyobraźni,

- ćwiczenie zdolności manualnych,

- naukę cierpliwości i dokładności.


W zestawie znajdziemy:


- masę mydlaną,

- foremkę w kształcie serca,

- gąbkę,

- woreczek do zapakowania gotowego mydełka.


Cały proces tworzenia jest bezpieczny i dostosowany do delikatnej skóry dzieci. Gotowe mydełko może być prezentem dla bliskiej osoby albo piękną dekoracją łazienki. To także świetna okazja, by porozmawiać z dzieckiem o pielęgnacji i higienie rączek - w końcu to niesamowicie ważny temat 😊


🦄 Strigo "Pokoloruj swoją figurkę – Jednorożec" – sztuka i zabawa w jednym




Dla młodych artystów Strigo przygotowało coś naprawdę wyjątkowego – figurkę jednorożca do samodzielnego malowania. Muszę przyznać, że sama bym się chętnie pobawiła w jej dekorowanie. Jest cudowna!

Ten zestaw to połączenie plastycznej ekspresji z rozwojem umiejętności manualnych i koordynacji wzrokowo-ruchowej. To coś w sam raz dla dzieci, które kochają malować, eksperymentować z kolorami i tworzyć coś pięknego własnymi rękami.


W skład zestawu wchodzi:


- gipsowa figurka jednorożca,

- 5 farbek w żywych kolorach,

- pędzelek,

- 2 paletki do mieszania barw.


Dzieci mogą popuścić wodze swojej wyobraźni i stworzyć jednorożca dokładnie takiego, jakiego sobie wymarzyły. Gotowa figurka będzie piękną ozdobą pokoju lub oryginalnym prezentem dla bliskiej osoby. To zabawa, która uczy cierpliwości, pobudza kreatywność i daje poczucie dumy z efektu końcowego. Syn początkowo był nastawiony na nie, bo w końcu jednorożec jest bardziej dziewczęcy 😂, jednak ostatecznie i tak się bardzo ładnie nim bawił. Było przy tym mnóstwo śmiechu i radochy.


🎁 Strigo "Paper Patch" – Drewniana szkatułka na biżuterię 



Zestaw do decoupage to idealna propozycja dla starszych dzieci, głównie zaś dziewczynek, które chcą stworzyć coś wyjątkowego i trwałego. Dzięki technice ozdabiania powierzchni za pomocą papierowych serwetek i kleju, dziecko może samodzielnie zaprojektować swoją drewnianą szkatułkę na biżuterię – unikalną i niepowtarzalną.


W zestawie znajdują się:


- serwetki z dekoracyjnymi wzorami,

- specjalny klej,

- biała farba i pędzelek,

- drewniane elementy do ozdobienia szkatułki,

- zawieszki do kolczyków,

- lusterko.


To zabawa, która rozwija poczucie estetyki, planowania i precyzji. Powstała szkatułka może służyć jako miejsce do przechowywania skarbów, biżuterii, drobiazgów lub być pięknym upominkiem dla mamy, siostry czy przyjaciółki. Co najważniejsze – gotowa ozdoba jest trwała i wodoodporna. Ja ten zestaw podaruję siostrzenicy, która uwielbia takie zabawy. Będzie wniebowzięta! ❤️




Dlaczego warto wybrać kreatywne zestawy Strigo?


✅ Pobudzają wyobraźnię i kreatywność

✅ Rozwijają zdolności manualne

✅ Dają dzieciom poczucie sprawczości i satysfakcji

✅ To doskonała alternatywa dla spędzania wielu godzin przed telewizorem czy tabletem 

✅ Każdy zestaw to edukacja i zabawa w jednym


Jak więc sami widzicie, deszcz czy brak planów w konkretnym dniu nie musi oznaczać końca wakacyjnej zabawy. Dzięki kreatywnym zestawom Strigo możemy zapewnić swoim dzieciom naprawdę świetne i inspirujące zajęcia, które rozbudzą jego pasję, rozwiną umiejętności i zamienią nudny dzień w domowe warsztaty kreatywności!


Pozdrawiam 😊 😊 ❤️ 


 (Współpraca reklamowa)

Domowe SPA z Garnier i Mixa: odkrywam moc multimaskingu!

Domowe SPA z Garnier i Mixa: odkrywam moc multimaskingu!



Czerwiec to miesiąc, w którym cała przyroda już tętni nowym życiem – ja również czuję przypływ energii i chęci do nieco intensywniejszej pielęgnacji. Dlatego też kiedy kurier przyniósł do mnie pudełko „Multimasking” od Pure Beauty, stworzone we współpracy z markami Garnier i Mixa, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jako miłośniczka kosmetyków wiedziałam, że będzie to dla mnie idealny zestaw.



Ten piękny box to coś więcej niż zestaw kosmetyków – to zaproszenie do stworzenia własnego rytuału pielęgnacyjnego w duchu multimaskingu. Czyli? Łączymy produkty o różnych właściwościach, dopasowując je do aktualnych potrzeb swojej skóry, włosów czy nawet nastroju. 

Oto, jak prezentuje się zawartość pudełka:




Banana Hair Food od Garnier Fructis


Zacznijmy od klasyka – maski Banana Hair Food do suchych włosów. Zawiera ona ekstrakt z banana, a jej zapach jest boski! Włosy po jej użyciu są zawsze bardzo miękkie, odżywione i mniej się puszą. To mój must-have na lato, kiedy upalne słońce i wiatr dają się we znaki.


 Papaya Hair Food, Garnier - maska regenerująca 


Papaya Hair Food – wersja do włosów zniszczonych, która regeneruje, wygładza i przywraca włosom elastyczność. Jest gęsta i wydajna. Jej zapach również pozytywnie mnie zaskoczył.


Mixa Urea Cica Repair+ – multifunkcyjny krem do zadań specjalnych




To zdecydowanie jeden z najbardziej praktycznych produktów z pudełka. Można go stosować na twarz, ciało i dłonie – jest więc idealny na wyjazdy. Zawiera mocznik i niacynamid, dzięki czemu cudownie wygładza i łagodzi nawet bardzo suchą, łuszczącą się skórę.


💧 Esencja Hyaluron Barrier Repair od Garnier




Totalna nowość w mojej kosmetyczce. Esencja z aloesem, gliceryną i kwasem hialuronowym wchłania się błyskawicznie i świetnie przygotowuje skórę pod serum. Czuję, że moja skóra jest bardziej "sprężysta", a jej poziom nawilżenia – zdecydowanie lepszy.


Serum ujędrniające, Hyaluron Barrier Repair



Z tej samej linii co esencja. Ma lekką konsystencję, ale daje efekt intensywnego nawilżenia. Kwas hialuronowy, skwalan i pantenol robią robotę – skóra jest gładsza, bardziej elastyczna i przyjemnie napięta. 





Garnier Skin Naturals, Maska z witaminą C w płachcie


Jedna z moich absolutnych faworytek! Maska z witaminą C błyskawicznie rozświetla cerę, wyrównuje koloryt i daje efekt zdrowej, świeżej skóry. 

Rozświetlające płatki pod oczy z witaminą C – Garnier Skin Active


 Wzbogacone witaminą C i kwasem hialuronowym płatki widocznie zmniejszają cienie i sprawiają, że spojrzenie wygląda na bardziej wypoczęte. Idealne rano, po zbyt krótkiej nocy albo przed większym wyjściem.


Mixa Hyalurogel Noc – krem-maska do zadań nocnych




Krem Mixa Hyalurogel na noc jest bogaty, ale nie tłusty, intensywnie nawilżający, ale nie obciążający. W składzie znajdziemy m.in. olej z lnicznika i 7% gliceryny. Póki co jeszcze go nie stosowałam, ale niedługo to nadrobię.



💋 Garnier, Maska do ust z panthenolem i wiśnią




Jeszcze nie testowałam, ale już trzymam w gotowości! Ta płócienna maseczka do ust ma nawilżać i wzmacniać naturalną barierę ochronną. A że uwielbiam pielęgnację ust, jestem bardzo ciekawa, jak się sprawdzi.


🧖‍♀️ Regenerujące płatki pod oczy z probiotykami




Te płatki pomagają zredukować zmarszczki, worki i cienie pod oczami. Działają regenerująco i kojąco, a skóra wygląda po nich na naprawdę odświeżoną. 


🛡 Garnier Probiotic, regenerująca maska w płachcie

 



2 miliony frakcji probiotyków zamknięte w jednej maseczce. Działa jak kompres dla skóry: koi, regeneruje i wzmacnia barierę ochronną. Idealna do cery problematycznej.


👐 Mixa Cica Repair, krem do rąk




Suchość dłoni to mój odwieczny problem, szczególnie po zimie i podczas częstego mycia rąk. Ten krem działa szybko, jest treściwy, ale nie zostawia tłustej warstwy. Idealny do torebki i na biurko. Moje dłonie go uwielbiają.


Podsumowanie 


Zestaw "Multimasking" od Pure Beauty naprawdę mi się podoba. Część produktów to moi sprawdzeni ulubieńcy, ale nie brakuje tutaj też nowości, które już wylądowały na mojej łazienkowej półce. Najbardziej zaskoczyły mnie rozświetlające płatki, esencja oraz serum Garnier 😉 

PS: Koniecznie dajcie znać w komentarzu, który produkt najbardziej Was zaciekawił.


Pozdrawiam 🥰 🥰 ❤️ 


#garnier #mixa #multimasking #skincare #haircare 


(Współpraca reklamowa)

Czerwiec już tu jest, a do września coraz bliżej... Mój synek idzie do przedszkola

Czerwiec już tu jest, a do września coraz bliżej... Mój synek idzie do przedszkola

 


Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno nosił śliniak i spał w południe na moim ramieniu, a dziś… przeglądam akcesoria szkolne i próbuję ogarnąć tę rzeczywistość...

We wrześniu mój synek po raz pierwszy pójdzie do przedszkola. On nie może się doczekać – ja z kolei trochę się wzruszam, trochę martwię i bardzo chcę, żeby ten nowy etap był dla niego wyjątkowy.

Wiem, że mamy dopiero czerwiec, ale czas do września zleci szybciej, niż się wydaje. Dlatego postanowiłam działać wcześniej, żeby spokojnie wszystko przemyśleć, a nie biegać w panice po sklepach w ostatni tydzień wakacji.


Pierwszy dzień w przedszkolu – emocje i przygotowania


Dla dziecka to wielka zmiana. Nowe miejsce, obcy dorośli i dzieci, codzienne rozstania z mamą i tatą... Chciałabym, żeby syn czuł się pewnie i bezpiecznie, a dobrze przygotowana wyprawka naprawdę może mu w tym pomóc. Poza tym wspólne wybieranie plecaka czy bidonu to też fajny sposób na oswajanie przedszkola i wprowadzenie dziecka w ten nowy świat.




Co musi się znaleźć w wyprawce przedszkolaka?


🎒 Plecak – lekki, poręczny, z łatwym zamykaniem. U nas wygrał model z motywem Batmana – miłość od pierwszego wejrzenia.




👟 Kapcie – z miękką, antypoślizgową podeszwą. Ważne, by dziecko samo dało radę je założyć.

🧦 Worek na buty – podpisany, lekki, z porządnym sznurkiem.




💧 Bidon lub butelka na wodę – szczelna, łatwa w czyszczeniu, z fajnym designem.

🎨 Artykuły plastyczne – kredki, blok, klej, nożyczki.



🖌️ Fartuszek do malowania – świetnie chroni ubrania podczas zabaw z farbami czy plasteliną.



🗑️ Kosz na biurko – przyda się w domowym kąciku do rysowania – warto się porządku od najmłodszych lat.




Dodam, że niemal wszystko to zamówiłam już na stronie mykite.eu.

Nie będę ukrywać – na początku miałam zamiar jeździć po sklepach, oglądać wszystko na żywo, porównywać. Ale już po pierwszym weekendzie wiedziałam, że to za dużo stresu, czasu i bieganiny. Mając w domu niemowlę zdecydowanie wolę łatwiejsze rozwiązania, z dostawą prosto pod drzwi mojego domu 😊


Dlaczego właśnie mykite.eu?


👉 mykite.eu to sklep internetowy stworzony z myślą o rodzicach i dzieciach. Oferuje wysokiej jakości produkty dla przedszkolaków i uczniów, które są nie tylko praktyczne, ale też po prostu... piękne. Znajdziram wyprawki, przybory, akcesoria i organizery, które naprawdę ułatwiają codzienność.


Oto, co najbardziej mnie przekonało:


✅ Ogromny wybór wyprawkowych hitów – plecaki, bidony, fartuszki, pojemniki, worki, akcesoria.

✅ Nowoczesne wzory – śliczne, dziecięce, ale nie przesłodzone. Estetyka robi wielką różnicę!

✅ Funkcjonalność i jakość – wszystko, co zamówiłam, jest świetnie wykonane i przemyślane.

✅ Zakupy bez stresu – szybka dostawa, czytelna strona.


U mnie sprawdziło się idealnie – kupiłam tam niemal całą wyprawkę i podejrzewam, że jeszcze tam wrócę w sierpniu.




Lepiej wcześniej niż w panice


Wiem, że czerwiec to jeszcze nie czas na tornistry i pakowanie worków, ale mimo tego całe te szkolne przygotowania warto zacząć wcześniej. Nie chodzi tylko o zakupy, ale też o emocjonalne oswajanie – wspólne wybieranie plecaka czy pierwszego fartuszka do malowania potrafi zdziałać cuda. Wierzę, że dzięki temu syn łatwiej zniesie rozłąkę i będzie się czuł dobrze w nowej sytuacji.


Gotowi na wrzesień?


Jeśli, tak jak ja, jesteście mamami przyszłych przedszkolaków i chcecie spokojnie, krok po kroku przygotować dziecko na nowy etap – to zerknijcie sobie w wolnej chwili stronę mykite.eu. Znajdziecie tam bardzo fajne akcesoria szkolne bez stresu, kolejek i chaosu.

Ja już odhaczyłam większość z listy – i mam spokojniejszą głowę. To naprawdę miłe uczucie 😊

Pozdrawiam. 


(Współpraca reklamowa)

Recenzja robota odkurzająco-mopującego MOVA P50 Ultra – test z perspektywy młodej mamy

Recenzja robota odkurzająco-mopującego MOVA P50 Ultra – test z perspektywy młodej mamy



Jako mama dwójki chłopców, z których jeden to niemowlak, a drugi – energiczny przedszkolak, wiem jedno: czas to luksus, a porządek to mit. Do tego dochodzi jeszcze codzienna obecność dwóch psów, które kocham nad życie, ale ich sierść, błoto z łap i rozsypana karma potrafią sprawić, że podłoga wygląda jak pole bitwy. MOVA P50 Ultra pojawił się u mnie trochę jak z nieba – miał sprzątać „za mnie”, ale nie spodziewałam się, że zrobi to aż tak dobrze.




Dlaczego MOVA P50 Ultra uratował moją codzienność?


Zacznijmy od konkretów. Oto co wyróżnia ten model na tle innych robotów sprzątających, z którymi miałam wcześniej do czynienia:


Najważniejsze cechy MOVA P50 Ultra:

1. Moc ssania 19 000 Pa – więcej niż niektóre odkurzacze pionowe!

2. Stacja samoczyszcząca z funkcją mycia mopa w 75°C, suszenia ciepłym powietrzem, opróżniania zbiorników i uzupełniania wody

3. Technologia FlexReach™ – wysuwane o 4 cm mop i szczotka boczna docierają do kątów, pod szafki, do szczelin

4. Automatyczne podnoszenie mopów i szczotek przy wykryciu dywanu – zero zalanych powierzchni

5. Wielka bateria 5200 mAh – sprząta nawet duże mieszkanie na jednym ładowaniu

6. Precyzyjna nawigacja i omijanie przeszkód – nie zahacza o zabawki i meble.

7. Kompatybilność z asystentami głosowymi – można powiedzieć "posprzątaj kuchnię" i już działa

8. Cicha praca w trybie standardowym – nie budzi nawet śpiącego malucha!


Tutaj znajdziecie dokładną budowę urządzenia i etap montażu 😊 









Codzienność z dziećmi i psami a MOVA 


Przeszłam z MOVA przez kilka różnych testów. Robot poradził sobie w typowych, „domowych” scenariuszach wyjątkowo dobrze:


1. Włosy i sierść 

MOVA wciąga sierść i włosy z precyzją, która mnie zaskoczyła. Nawet w szczelinach między deskami nie zostaje nic. Mimo, że włosy i sierść nosi się po domu przez cały dzień, wystarczy jedno porządne czyszczenie dziennie i nie muszę już sięgać po tradycyjną szczotkę.


2. Rozsypana kawa, płatki owsiane 

MOVA zebrał suchą kawę i płatki śniadaniowe bez problemu. Sprawdziłam też mieszankę "grozy": mleko + płatki + okruszki chleba. Tryb mopowania poradził sobie świetnie, a mop był automatycznie myty po każdym cyklu – zero nieprzyjemnego zapachu i bakterii.




3. Uporczywe plamy – mleko, cola

Tutaj byłam sceptyczna. Ale gorąca woda (75°C) w stacji do mycia mopa robi różnicę – mop nie roznosi brudu, a faktycznie czyści. MOVA potrafi kilkukrotnie przejechać w tym samym miejscu, jeśli wykryje plamę. I faktycznie, plamy po coli zniknęły po dwóch przejazdach bez potrzeby ręcznego poprawiania.


Technologia FlexReach™ – ratunek dla zakamarków


Nasze meble mają niskie nóżki, a pod łóżkiem synka zawsze gromadzi się kurz i okruchy. FlexReach™ to coś, czego wcześniej nie widziałam – szczotka i mop wysuwają się na 4 cm, co pozwala wyczyścić zakamarki i krawędzie. W końcu nawet narożniki są czyste! 😊


Dywany? Bez problemu – dzięki podnoszonym mopom


W salonie mamy niewielki dywan z niskim włosiem. MOVA bezbłędnie go rozpoznaje i podnosi mopy o 10,5 mm, by nie zamoczyć materiału. To działa nie tylko "na papierze" – naprawdę zostawia dywan suchy, a mopy wracają do pracy dopiero na panelach.




Aplikacja i sterowanie – wygoda i elastyczność


Z dzieckiem na rękach nie mam czasu, by bawić się w ręczne sterowanie. MOVA działa z aplikacją mobilną, w której mogę:

- wybrać pomieszczenia do sprzątania,

- ustawić tryb mopowania (np. dokładny w kuchni, lekki w salonie),

- ustalić harmonogramy (np. codziennie o 10:00, kiedy wychodzę z dziećmi na spacer),

- dodać detergent do wody – opcjonalnie! Sama dodaję go bezpośrednio do pojemnika z wodą.

 



Mam też możliwość podglądu mapy mieszkania i podziału na pomieszczenia. Robot sam wie, gdzie co jest i dostosowuje trasę do rodzaju podłogi.


Konserwacja i stacja dokująca – czyste mopy bez mojego udziału


Największa różnica między MOVA a wcześniejszymi robotami, jakie testowałam? Stacja z funkcją samoczyszczenia. Mop po każdym sprzątaniu jest:

- myty gorącą wodą (75°C),

- suszy się ciepłym powietrzem (45°C),

- woda jest automatycznie uzupełniana i wymieniana, ja muszę tylko uzupełniać jasny pojemnik na wodę i wylewać brudy z ciemnego 😊


Sam pojemnik na kurz mieści się aż 3,2 litra – wystarcza mi to na około 2 tygodnie. 

Jak to wygląda w praktyce? Ja nie muszę robić NIC. Dosłownie. Jedyne, co musiałam, to pobrać aplikację i ustawić w niej to, czego oczekuję. Reszta robi się sama, niezależnie od tego, czy jestem w domu 😊 czasami zdarza się, że robot zatrzyma się przez jakąś przeszkodę ( ostatnio wyciągnął spod łóżka pieluchę terenową i duże ciastko 😂) ale wtedy wystarczy go wysłać do pracy ponownie.


Czy MOVA P50 Ultra ma jakieś minusy?


Każde urządzenie ma swoje ograniczenia – choć w tym przypadku są naprawdę niewielkie:

- Nie zbiera dużych kawałków (np. klocków, większych kulek) – ale to standard w robotach.

- Nie lubi bardzo ciemnych, lepkich płynów (np. czekolada, gęsty sos) – trzeba je wcześniej przetrzeć.

- Stacja zajmuje sporo miejsca – u mnie stanęła w rogu kuchni i się sprawdza, ale warto wcześniej zaplanować przestrzeń. Mimo wszystko wygląda wyjątkowo ładnie i elegancko.




Podsumowanie – czy warto?


Dla mnie, jako mamy w ciągłym niedoczasie, MOVA P50 Ultra to więcej niż sprzęt – to pomocnik, który realnie zmienił mój dzień. Codziennie oszczędzam minimum godzinę na sprzątaniu, a w domu jest czysto nawet przy dwójce dzieci i dwóch psach. Nie muszę myśleć o mopowaniu, zamiataniu, a nawet czyszczeniu robota.

Czy warto wydać ponad 3 000 zł? Z pełnym przekonaniem – tak. Bo MOVA nie tylko sprząta, ale robi to mądrze, dokładnie i bez angażowania mnie. Dla mamy – to jak prezent od losu.


Jeśli macie pytania o konkretne funkcje lub chcesz porównać MOVA z innymi modelami – daj znać, chętnie podpowiem!



(Współpraca reklamowa)



Oparzenia słoneczne – historia z dachu i jedno szybkie ukojenie

Oparzenia słoneczne – historia z dachu i jedno szybkie ukojenie

 


(REKLAMA)


Słońce potrafi być naprawdę zdradliwe – szczególnie wtedy, gdy człowiek w pełnym skupieniu pracuje fizycznie na otwartej przestrzeni. Mój mąż przekonał się o tym kilka dni temu, pracując na dachu w średnio pochmurny dzień. Wydawało się, że słońce wcale nie jest takie wyraziste, lecz po kilku godzinach intensywnej pracy skończyło się nie tylko zmęczeniem, ale też bolesnym oparzeniem skóry ramion i karku.

Skóra była czerwona, napięta, piekąca i bardzo wrażliwa na dotyk. Klasyczne balsamy chłodzące nie dawały sobie rady – uczucie pieczenia wracało już po chwili. Wtedy sięgnęłam po coś, co dostałam wcześniej do przetestowania – delikatną piankę Panthebiotic, która miała sprawdzić się właśnie w takich sytuacjach.




Panthebiotic – ulga dla skóry po słońcu i nie tylko


Od pierwszego użycia wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę. Lekka, chłodząca formuła pianki Panthebiotic natychmiast przyniosła mojemu mężowi ulgę – skóra wyraźnie się uspokoiła, zaczerwienienie zaczęło blednąć, a uczucie pieczenia zniknęło.


Co sprawia, że ten produkt przynosi ulgę?


- Unikalny skład – siła trzech aktywnych składników

Pianka Panthebiotic to doskonale przemyślane połączenie:

10% Panthenolu – składnik znany z silnych właściwości łagodzących i regenerujących. Idealnie sprawdza się przy wszelkich podrażnieniach, w tym oparzeniach słonecznych.

Formuła Biolin (prebiotyk) – wspiera naturalną florę bakteryjną skóry, wzmacniając jej odporność i wspomagając proces gojenia.

Formuła Leucidal (postbiotyk) – opatentowana formuła, która działa jak tarcza ochronna, przywracając równowagę mikrobiomu skóry i zabezpieczając ją przed dalszymi uszkodzeniami.


Zalety pianki Panthebiotic:

- błyskawicznie koi podrażnioną skórę,

- wspiera odbudowę mikrobiomu skóry,

- przywraca nawilżenie i poprawia elastyczność,

- regeneruje głębsze warstwy skóry,

- przynosi przyjemne uczucie chłodzenia,

- wzmacnia naturalną barierę ochronną,

- idealna także po depilacji, zabiegach kosmetycznych i laserowych.


W naszym przypadku największą zaletą była natychmiastowa ulga i widoczna poprawa kondycji skóry już po kilku aplikacjach. Pianka nie klei się, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu – dzięki temu mąż mógł swobodnie się poruszać, a jego skóra mogła spokojnie oddychać i się regenerować.




Naturalna regeneracja i skuteczna ochrona – nie tylko po słońcu


Pianka Panthebiotic okazała się nieoceniona nie tylko po oparzeniach słonecznych. Teraz używamy jej także po goleniu czy depilacji – szczególnie ja, bo świetnie radzi sobie z podrażnieniami w delikatnych miejscach, jak np. okolice bikini. Warto mieć ją w domowej apteczce przez cały rok, bo ma wiele zastosowań 😊


Jeśli więc szukacie produktu, który naprawdę działa, a jednocześnie jest delikatny, skuteczny i oparty na nowoczesnych rozwiązaniach dermatologicznych, pianka Panthebiotic będzie świetnym wyborem.


Pozdrawiam 🥰 


MilkShell i PowerPump – dwa nowe laktatory od Canpol babies. Wybierz laktację bez kompromisów!

MilkShell i PowerPump – dwa nowe laktatory od Canpol babies. Wybierz laktację bez kompromisów!

 



Gdy codzienność stawia przed mamami wiele wyzwań, nawet krótki moment swobody zyskuje wyjątkową wartość. Marka Canpol babies wie, jak ważne jest, by karmienie piersią – choć piękne – nie było źródłem frustracji. Dlatego stworzyła dwa nowe laktatory, które odpowiadają na potrzeby współczesnych mam: MilkShell i PowerPump. Oba modele łączą w sobie nowoczesne rozwiązania i intuicyjną obsługę, oferując coś więcej niż tylko wygodę – dają swobodę działania i poczucie niezależności.


MilkShell – technologia podążająca za rytmem mamy 


Innowacyjny, muszlowy laktator zaprojektowany z myślą o mamach, które chcą czuć się swobodnie i komfortowo na każdym etapie karmienia piersią. To idealne rozwiązanie dla kobiet, które decydują się na KPI (karmienie wyłącznie odciąganym pokarmem), ale także dla wszystkich mam, które pragną połączyć troskę o dziecko z aktywnym trybem życia. Dzięki ergonomicznej budowie i dyskretnej formie, MilkShell pozwala na odciąganie pokarmu bez potrzeby przerywania codziennych obowiązków. MilkShell daje mamie to, co najcenniejsze – wolność i wygodę. To technologia, która dostosowuje się do rytmu mamy – nie odwrotnie.

– MilkShell jest idealny dla mam KPI, które dzięki jego mobilności mają w czasie odciągania pokarmu wolne ręce. Daje im to poczucie swobody, a co za tym idzie laktacja nie kojarzy się z przywiązaniem do jednego miejsca. Wręcz przeciwnie, mamy mają poczucie, że karmią własnym pokarmem, nie tracąc na niezależności – mówi Katarzyna Orawiec-Rymszewicz, położna i edukatorka laktacyjna z Instytutu Matki i Dziecka.


Doskonałe dopasowanie i delikatność


Lekka konstrukcja i wyprofilowany kształt muszli sprawiają, że laktator doskonale dopasowuje się do piersi i działa niezwykle dyskretnie. Dzięki technologii PerfectFIT, elastyczna otoczka szczelnie obejmuje pierś, zapewniając maksymalne dopasowanie, co wpływa na efektywność odciągania bez ryzyka wycieków. Co ważne, muszle zbierają aż do 360 ml mleka jednorazowo, a specjalny otwór ułatwia przelanie pokarmu do butelki bez rozlewania.

MilkShell oferuje cztery tryby pracy inspirowane naturalnym, dwufazowym rytmem ssania przez dziecko. Każdy z nich ma 12-stopniową regulację mocy, co pozwala idealnie dopasować siłę ssania do potrzeb mamy. Urządzenie zapamiętuje ostatnie ustawienia, automatycznie uruchamiając się w wybranym wcześniej trybie.

Nowy laktator od Canpol babies to urządzenie dla mam, które szukają maksymalnej delikatności. Lejek o kącie nachylenia 140° chroni brodawkę przed nadmiernym wciąganiem, a zestaw czterech rozmiarów reduktorów (19, 21, 24 i 27 mm) pozwala na precyzyjne dopasowanie do budowy anatomicznej piersi. Dzięki temu odciąganie mleka może być w pełni komfortowe i bezbolesne.


Wolność wyboru i komfort użytkowania



Dużym atutem laktatora jest intuicyjny panel sterowania w formie kompaktowego pilota na smyczce, dzięki któremu możliwe jest wygodne zarządzanie urządzeniem – bez konieczności przerywania aktywności. Panel można przypiąć do ubrania lub schować do kieszeni, co dodatkowo podkreśla mobilny i dyskretny charakter produktu. Dodatkowo cichy tryb pracy (poniżej 50 dB) umożliwia korzystanie z laktatora także nocą, bez zakłócania snu dziecka czy domowników. 

Wolne ręce podczas używania MilkShell pozwalają na wykonywanie codziennych czynności – pracę przy komputerze, odpoczynek, spacer czy zabawę z dzieckiem – bez konieczności rezygnacji z komfortu lub chwil tylko dla siebie. Z MilkShell możliwe jest połączenie karmienia z aktywnością i odpoczynkiem – w rytmie dnia, który wyznaczy sobie mama.


PowerPump – idealny na start laktacji 


Laktator PowerPump od Canpol babies to odpowiedź na potrzeby mam, które rozpoczynają swoją drogę z laktacją i potrzebują wsparcia już od pierwszych dni. Laktatory tego typu często bywają nieporęczne – zbyt ciężkie, mało stabilne i uciążliwe w codziennym użytkowaniu. PowerPump zmienia zasady gry: jest wyjątkowo lekki, poręczny i bezprzewodowy, a jednocześnie zaskakująco wydajny.




To laktator stworzony z myślą o mamach, które cenią sobie wygodę i efektywność. Zaskakuje swoją mocą – siła ssania sięga aż 42 kPa, co czyni go jednym z najmocniejszych modeli w tej kategorii. To szczególnie ważne na początku laktacji, kiedy kluczowe jest pobudzenie produkcji mleka – dlatego PowerPump rekomendowany jest jako laktator nr 1 na start.

Jak podkreśla Katarzyna Orawiec-Rymszewicz: Dużym plusem laktatora PowerPump jest miękkie i elastyczne wykończenie lejka, które sprawia, że urządzenie dobrze przylega do piersi, co zwiększa efektywność odciągania. Poza tym anatomiczny kształt lejka zmniejsza ryzyko wyciekania pokarmu. Jeśli startowy lejek nie jest odpowiedni wielkością dla piersi mamy, są dostępne wymienne reduktory w innych rozmiarach. 


Dla wygody każdej mamy 


Dzięki czterem trybom pracy, inspirowanym naturalnym rytmem ssania przez dziecko oraz aż 60 ustawieniom siły ssania (15 poziomów w każdym trybie), mama może precyzyjnie dopasować ustawienia do swoich potrzeb. Urządzenie zapamiętuje ostatnio używane parametry, co pozwala szybko wrócić do tych ulubionych.

Dodatkowym atutem laktatora jest intuicyjny panel z podświetleniem, który pozwala na wygodną obsługę także w nocy. 


Higiena i bezpieczeństwo, które dają mamie spokój 


Laktatory Canpol babies są łatwe w obsłudze i czyszczeniu – mają niewiele elementów, które można szybko umyć i wysterylizować. Wszystkie części mające kontakt z mlekiem są wolne od BPA, dzięki czemu są w pełni bezpieczne dla mamy i dziecka.

Jako położna, ale i też mama, która karmiła długo piersią i korzystała z laktatora, uważam, że bardzo istotne są bezpieczeństwo i higiena. Laktatory od Canpol babies są łatwe w utrzymaniu w czystości dzięki niewielkiej ilości elementów, które można szybko i dokładnie umyć, wysterylizować i osuszyć - dodaje K. Orawiec-Rymszewicz.

Canpol babies od lat wspiera kobiety w macierzyństwie, tworząc produkty, które powstają z troski, doświadczenia i realnych potrzeb mam. Laktatory PowerPump i MilkShell to dwa różne rozwiązania, ale mają wspólny cel – ułatwić karmienie i dać więcej swobody.


(Notka prasowa)

Copyright © 2014 BLOG TESTERSKI , Blogger